Baaaardzo Was przepraszam. Za mnie: że od poniedziałku zeszłego tygodnia nie ma postów. I za Bellezę: któa ma gdzieś nasze przedsięwzięcie... =D
Dziś na angielskim stoimy na dole w "J" <w Jantarze> i stoimy. Seba już chciał iść po panią (jako gospodarz), ale mu nie pozwoliliśmy. Mam teraz poczucie winy. No cóż. Ale podszedł do korytarza, a tam pani sprzątaczka woła do Hołubki (No tak. Nie będę tej pani już tak nazywała...), że tam klasa na nia czeka. A pani chciała iść gdzieś w czasie okienka.
A gdy już przyszła i weszliśmy na górę (wcześniej nie mogliśmy, gdyż tam są biura czy inny ośrodek doskonalenia nauczycieli), to się okazało, że pani wzięła zły klucz. Ale Seba szybciej poszedł (niż chcieliśmy).
A gdy przez 10 minut czekaliśmy na panią, to Marta mnie uderzyła =) I pogłaskała tam, a ja na to: "Nie, nie, nie, TU!"... Lałyśmy się dłuuuugo.
Na infie pani dała zadania. Funkcja "jeżeli". Kilka osób się porządnie wkurzyło, bo coś źle wpisali z formuły (a była dłuuuga...) i już od nowa. Bo na początku JA się nie skapnęłam (nie zorientowałam), że można zedytować...
Buziaczki,
Anna Diore =)
^.^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz