wtorek, 25 października 2011

Płacz Wery i jak to dobrze jest wziąć "np"...

Baaardzo przepraszam, że dopiero teraz piszę, ale w piątek po szkole zjadłam obiad, "dopakowałam się" i wyjechałam w "sprawach rodzinnych". Ale teraz uzupełniam braki. WŁAŚNIE, Martucy...

W piątek na historii wydarzyło się coś niesamowitego. Wera nie zgłosiła "np", a raczej "bz", a pan chciał sprawdzić jej ćwiczenia. To ona powiedziała, że ma zrobione, ale pożyczyła koleżance, która jest tu nowa <w szkole> (o kolezance w poście poniedziałkowym), no i że 'cośtam". Ja się w pełni zgadzam z panem, że powinna to zgłosić. I Wera się rozpłakała (!!!), mówiła, że może nawet na nastepnej przerwie przynieść. Ale pan, że nie. I dobrze. Przecież nie musiała dawać tej dziewczynie ćwiczeń. Wkopała się mówiąc, że dała jej spisać... takie jest moje zdanie.

W tym dniu nic nie było zadane, oprócz, rzecz jasna, geografii i historii, które zrobiłam wcześniej =). I tak też zamierzam zrobić dziś (na piątek) oraz na historię 4 listopada...


To by było na tyle, ponieważ mam powinność uzupełnić post z wczoraj oraz napisac dzosiejszy.


Buziaczki,
Anna Diore =)
^.^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz